Moja podróż przez życie składa się ze spotkań i jest podróżą przez ludzi. Drugi człowiek, ten przede mną, jest przygodą i sensem mojego świata, i poznanie go sprawia, że rośnie we mnie wdzięczność. Z tej wdzięczności wylewają się ze mnie kolejne teksty na kolejne albumy, jednak wiem, że samym dobrym słowem nie da się uporządkować świata wokół siebie. Wiara w słuszność takiej postawy sprawiła, że długo szukałem produktu, za który dumnie mógłbym wstawić swoje nazwisko — do momentu, w którym życie mi go zaprezentowało.
Ten nóż jest tylko efektem ubocznym poszukiwań odpowiedzi na dużo większe pytania: Co jest istotą człowieczeństwa? Czym jest prawdziwe męstwo? Jak budować wolność i na jakim fundamencie ją oprzeć? Dziś mam wspaniałą rodzinę, własny las i gospodarstwo, przyjaciół z pasji, muzykę i słowa, a także mnóstwo dobrych ludzi wokół i pragnę o to wszystko dbać tak, jak potrafię najlepiej. Taką czuję odpowiedzialność, a bez niej wolność nie istnieje.
Podczas wojażu po Polsce z moim przyjacielem Łukaszem zatrzymaliśmy się na obiad u jego rodziców. Tak poznałem Rycha. Jakiś czas potem Łukasz zrobił w domu kilka noży z piły tarczowej, które przywiózł na Grochów razem z pewną historią. Otóż Rychu zaskoczony faktem, że da się taki nóż wykonać własnoręcznie (i to w domowych warunkach), zaczął sam bawić się w swoim warsztacie… a reszta to historia. Mniej więcej w tym samym czasie logo tipiKnapa wylądowało na okładce albumu „Knurion”- pierwszym z wielu albumów, do których okładki robiliśmy razem z Łukaszem. Od tamtego czasu planowałem wrzucić na rynek własny produkt. Minęły cztery lata zanim połączyłem te kropki.
Telefon do Łukasza, telefon do Rycha i już byliśmy w drodze na pierwsze spotkanie. Na pokładzie dodatkowo dwóch Bartków - speców od obiektywów i internetów, żeby to wszystko elegancko dokumentować. Gościna u Państwa Wasilewskich tradycyjnie przemiła, warsztat profesjonalny, Rychu rzetelny w wykładaniu nam tajników swojego rzemiosła. Temat dogadany, projekt noża ustalony, termin następnego wypadu również.
Kolejny przyjazd i mamy niespodziankę - wita nas Miro Bojan, autor projektu naszego noża. Słuchamy zatem jego opowieści o pasji do noży, która jest właściwie niesamowitą historią życia Mira. W międzyczasie ustalamy detale techniczne i wszystko co nam się przypomni. Jest z nami również Konrad, kumpel z Kaszub, który w międzyczasie zmajstrował nierdzewne pudełeczka. Wspólnymi siłami dochodzimy do ostatecznej wizji. Bartek zasuwa z aparatem jak poparzony, bo czas nagli. Jakiś czas później podczas spaceru z psami trafiłem przypadkiem na Helio, który zaoferował uporządkować wszystkie nasze pomysły i zbudować ten sklep, jak łeb.
Tak wygląda, w dużym skrócie, historia tego noża. Cel przyświeca nam następujący - dać ludziom coś, co jest nie tylko trwałe i potrzebne, ale też piękne, wykonane ręcznie z pasją i prezentowane z dumą. Ja ze swojej strony świadczę o tym własnym nazwiskiem i dopisuję dwa słowa, pojęcia nierozłączne, które przychodzą mi na myśl jako pierwsze, kiedy myślę o takim nożu - wolność i odpowiedzialność.